W pierwszym meczu finału PGE Ekstraligi Moje Bermudy Stal Gorzów pokonała Fogo Unię Leszno 46:44. Gospodarze losy spotkania odwrócili w ostatnim wyścigu dnia.
Podopieczni Piotra Barona rozpoczęli znakomicie. Po pierwszej serii przewaga Byków wynosiła już 8 punktów. Wszystko dzięki podwójnym zwycięstwom w biegach: młodzieżowym, w którym błysnął Szymon Szlauderbach oraz w trzecim, gdy para Janusz Kołodziej – Piotr Pawlicki pewnie pokonała Andersa Thomsena i Krzysztofa Kasprzaka. W dalszej fazie wydawało się, że goście w pełni panują nad sytuacją.
Bardzo dobre rezultaty przynosiły rezerwy taktyczne w wykonaniu Krzysztofa Orła. Gorzowianie skorzystali z nich dwukrotnie i dwukrotnie zwyciężali podwójnie. Unia za każdym razem odpowiadała tym samym i po jedenastu odsłonach na tablicy wyników mieliśmy rezultat 29:37. Kompletnie nic nie wskazywało na to, żeby miejscowi byli w stanie odrobić tą stratę.
Końcówka należała jednak do gorzowian, bo do świetnie dysponowanych Bartosza Zmarzlika i Szymona Woźniaka dołączyli wreszcie Anders Thomsen i Jack Holder. Gospodarze wygrali ostatnie trzy wyścigi, kolejno: 5:1, 5:1 i 4:2, a w całym meczu 46:44 i to oni przed rewanżem są w lepszej sytuacji. W trzynastej i czternastej odsłonie świetnie spod taśmy wychodził Piotr Pawlicki, ale dwukrotnie został umiejętnie wyprowadzony na zewnętrzną, co dało podwójne zwycięstwa rywalom. To właśnie drużynowa jazda okazała się kluczem do sukcesu Stali. Pytanie, czy taka skromna zaliczka wystarczy, aby wyrwać Bykom złoto? Rewanż już w najbliższą niedzielę na stadionie imienia Alfreda Smoczyka.
Fogo Unia Leszno: 44
Bieg po biegu:
