Pokazali moc

Real Astromal wciąż w wysokiej formie. Tym razem, leszczyńscy piłkarze ręczni, po genialnej drugiej połowie meczu, pokonali na własnym terenie MKS Kalisz 29:17.

Leszczyński zespół nie przestaje zachwycać. W spotkaniu 7 kolejki, nasi szczypiorniści ograli kaliski MKS 29:17, wprawiając w ekstazę miejscową publicznosć. Pierwsze 30 minut nie zapowiadało jednak tak przekonującego zwycięstwa.

Rywal od pierwszej minuty narzucił własny styl i szybko rzucił dwie bramki. Po chwili jednak, przebudzili się gospodarze. Po zaciekłej walce na parkiecie, Real Astromal dopiero w 11. minucie wysunął się na prowadzenie 5:4. Tego, jak się później okazało, nie oddał już do samego końca. Mimo to, w pierwszej odsłonie, kaliszanie dzielnie trzymali kontakt z leszczynianami. Do przerwy wynik brzmiał 11:8 dla miejscowych.

To co najlepsze dla fanów zebranych w hali Trzynastka nadeszło w drugiej części. MKS otworzył się, co ułatwiło podopiecznym Ryszarda Kmiecika wyprowadzanie skutecznych ataków. Z minuty na minutę, zarysowywała się przewaga leszczynian. Odblokował się lider drużyny, Marcin Tórz, a wspaniałymi interwencjami między słupkami popisywał się Fryderyk Musiał. Popularny Fryta fenomenalnie odbijał większość piłek po strzałach ekipy przeciwnej. W samej końcówce, piłkarze dowodzeni przez Pawła Ruska zostali dobici i położeni na łopatki, przekonując się o niewiarygodnej sile Realu Astromalu. W ostatecznym rozrachunku, po genialnym spektaklu, Leszno pokonało Kalisz 29:17.

Bramki dla Realu Astromalu zdobywali: Tórz 8, Giernas 7, Przekwas, Misiaczyk, Wesołek i Łuczak po 3 oraz Krystkowiak 2.

Łukasz Kaczmarek