Pedersen: Wrócę silniejszy

Fogo Unia Leszno, dosyć niespodziewanie, przegrała u siebie z KS Toruń 44:46. Przyczyn niedzielnej porażki szukał wicelider klasyfikacji Grand Prix, Nicki Pedersen.

Mecz od samego początku nie układał się po myśli leszczynian. Już po dwóch gonitwach, miejscowi musieli odrabiać osiem punktów straty. – To był trudny mecz dla zespołu. Wszyscy mieliśmy kłopoty. Przez cały czas mocno walczyliśmy, by dogonić rywali. Mimo, że odrabialiśmy straty, to ostatecznie polegliśmy, ale tylko dwoma punktami. Biorąc pod uwagę przebieg wydarzeń, torunianie odnieśli zasłużone zwycięstwo – stwierdził tuż po spotkaniu Pedersen.
 
Pomimo zaciekłej pogoni, Byki nie były w stanie przegonić Aniołów. Na pierwszą porażkę Fogo Unii w tym sezonie złożyło się wiele czynników. – Nie możemy być zadowoleni z takiego wyniku. Mieliśmy mnóstwo problemów. Ta nawierzchnia nie była do końca taka, jaka by nam pasowała. Nie dostała chyba odpowiecniej ilości wody w ciągu ostatnich dni. Nie jeździliśmy na takiej do tej pory – sugeruje popularny Power. – To oczywiście nie jest żadna wymówka, ale nie posiadaliśmy atutu w postaci własnego toru. Od tej strony, nie wyglądało to zbyt dobrze – dodaje zaskoczony zaistniałą sytuacją.
 
Będący ostatnio w niesamowitym gazie Duńczyk zdobył 9 oczek w pięciu wyścigach. Jak sam przyznaje, nie był to najlepszy występ w jego wykonaniu. – W moim dorobku znalazło się zbyt mało punktów. Powinienem zdobyć o dwa, trzy więcej – ocenia krytycznie swoją postawę. – W pierwszym podejściu, zawiódł mnie motocykl, którego używałem podczas sobotniego Grand Prix. Nie miałem mocy, traciłem na prędkości. Z kolei w swoim ostatnim biegu, wręcz stanąłem w miejscu i zostałem wyprzedzony – komentuje. – Robiłem wszystko, żebyśmy wygrali. To, że miałem słabszy dzień nie oznacza, że tylko przeze mnie ponieśliśmy porażkę. Tak naprawdę, przegrała cała drużyna. Nie możemy się załamywać, bowiem za chwilę mamy kolejne spotkanie. Obiecuję, że wrócę silniejszy – kończy Nicki.

Rozmawiał: Łukasz Kaczmarek