
Niespodzianką zakończyło się niedzielne spotkanie Unii Leszno z drużyną Stelmetu Falubaz Zielona Góra. Nikt przed meczem nie spodziewał się, że goście aż tak wysoko pokonają popularnych Byków. Jednym z liderów biało-niebieskich, był po raz kolejny Piotr Pawlicki jr, który na swoim koncie zgromadził 9 punktów.
Mimo bycia jedną z najjaśniejszych postaci meczu, 18-latek po spotkaniu był zawiedziony. – Przegraliśmy mecz i jest to dla nas ciężki okres. Ten mecz jest przegrany i w końcowym rozrachunku może brakować nam tych punktów. Zobaczymy jak to wszystko będzie, jeśli wygramy z Tarnowem szanse pozostaną. Nie mogliśmy się dziś spasować z torem. Ja w pierwszym biegu przyjechałem drugi, później wygrałem. Kolejny bieg ,to nieszczęśliwy zewnętrzny tor, ciężka szpryca, nie miałem miejsca, by gdzieś wjechać. A na dystansie mijał dziś tylko Jonsson, który był bardzo szybki. – przyznał młody leszczynianin.
Zawodnicy Unii Leszno wyraźnie przegrywali z rywalami starty. – No tak, ja wygrałem dwa starty i dowiozłem dwie trójki. Wyjście spod taśmy było dziś najważniejsze. Zielonogórzanie byli dziś bardzo dobrze spasowani. Każdy z nich punktował, dołożył „cegiełkę” do tego zwycięstwa. Nam brakowało punktów. – tłumaczy.
Dzień wcześniej Pawlicki rywalizował w II finale IMŚJ. W zawodach zajął 9. pozycję. Jak zapatruję się na dalszą walkę o prymat najlepszego młodzieżowca globu ? – Ja już powiedziałem sobie, jak nie zdobędę w tym roku tytułu, to mam jeszcze czas, by w kolejnych latach po niego sięgnąć. Jest bardzo ciężko, po dwóch rundach tracę już 8 punktów, a zostało już co raz mniej turniejów. Z pozostałych torów, na których odbędą się finały, znam tylko trzy. Są to tory w Pardubicach, Coventry i Tarnowie. Inne tory nikomu nie są znane. Każdy będzie musiał się tam spasować jak najlepiej. Będę walczył do samego końca, nie ma mowy o poddawaniu się czy demobilizacji. Chcę zdobyć medal, cały czas mam pecha w turniejach tej stawki. Zarówno w Lonigo, jak i w Lendavie dwukrotnie startowałem z pola czwartego, które zupełnie nie istniało. Znowu wypadki, ostatni z nich miałem groźny. Wjechał we mnie Milik i uderzyłem potylicą. Cały jestem pooklejany plastrami, bo czułem ból w plecach.
Już we wtorek, Unia zmierzy się na własnym torze ze swoją imienniczką z Tarnowa. Będzie to kluczowe spotkanie w kontekście awansu do rundy play-off. – Będzie bardzo ciężko. Mamy przed sobą mecz z Tarnowem, chyba najtrudniejszy w tym sezonie. Będziemy walczyć do końca, jesteśmy przecież Bykami i nie możemy się poddawać. – z nadzieją zakończył zawodnik Unii.
Rozmawiał : Łukasz Kaczmarek